piątek, 4 marca 2016

06 - Dziękuje.

   Gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi szybko podleciałam by zobaczyć kto to. Eric.
- Widzę, że ktoś raczył przyjść do domu - powiedziałam.
Nie było go co najmniej 3 godziny. W dodatku ktoś mógł go zauważyć!
- Też się ciesze, że cię widzę - odpowiada i puszcza mi oczko. Ignoruje to.
Dopiero po chwili widzę, że chłopak trzyma jakiś plecak w ręku.
- Co to ? - pytam się i kiwam głową w stronę torby.
Chłopak się uśmiechnął i zamiast udzielić mi odpowiedzi kucnął i otworzył plecak. W środku była... broń.
- Będziesz się uczyła jak ich używać. - powiedział.
- Skąd to wziąłeś ? - pytam się.
U nas same posiadanie broni jest niedozwolone, a co dopiero używania go.
- Myślisz, że poszedłem do Mrocznego Lasu bez broni? - spytał ironicznie.
- Racja... To kiedy zaczynamy ?  - spytałam
- Jeśli znajdziesz jakieś dobre, odludne miejsce to możemy zaraz - odpowiada.
Kiwam głową i przez chwilę się zastanawiam....
- Wiem - mówię po chwili. - chodź - dokańczam i kieruje się w stronę drzwi.
Chłopak westchnął i podlatuje do mnie. Lecimy razem pod gwieździstym niebie. Przez chwile panuje niezręczna cisza, jednak chcę ją przerwać :
- Opowiesz mi coś jeszcze o Mrocznym Lesie ? - pytam się i spoglądam na Erica.
Jego ciemne, błyszczące oczy są skierowane ku mnie, a nasze spojrzenia się krzyżują.
- Las jest otoczony magiczną kopułą, więc każdy kto postawi tam stopę stanie się zwykłym, nie-magicznym człowiekiem...
- Magia, która sprawia, że w lesie jej nie ma ? - przerywam Szatynowi.
- Tak. Dziwne, co nie ? Ale wracając. Stajesz się człowiekiem, musisz spać , jeść, chodzić zamiast latać... Spokojnie to nie wszystko. Stworzenia... Widziałem tylko 3 gatunki. Śnieżne wilki. Mają duże kły, więc kiedy podskakują, to po to aby oderwać ci głowę.
Zamarłam. Miałabym pokonać wilka będąc człowiekiem ?
Poczekaj, Cendy, zrobisz to. Zrobisz to, ponieważ , kiedy znajdziesz się w krainie demonów dowiesz się kim jesteś. Dowiesz się o swojej rodzinie...
- Małe, skaczące żmije. Gdy się ugryzą, pewnie umrzesz... Trzeba na nie uważać. Trudno je zobaczyć, zanim cię ugryzą.... Ach no i jeszcze krzyżówki ... skrzyżowanie tygrysa z człowiekiem. Posługują się bronią, ale za to chodzą w stadach..
- To wszystko ? - pytam się Erica.
- Jasne, że nie. Skoro las jest otoczony magią, można wkraść się do twojego mózgu. - odpowiada.
- Jak to ? Co będą robić?
- Odnajdą w twoim mózgu to, czego się boisz i wprowadzają to w czyn. - prostuje.
- A ty ? Czego się boisz ?
- Jesteś strasznie ciekawska - mówi Eric. - Ciemności.
Uśmiecham się. Demon, który boi się ciemności ?
- Nie śmiej się - mówi już wkurzony i szturcha mnie łokciem.
- Uśmiecham się. Tobie też by się to przydało - stwierdzam.
Szatyn tylko spogląda na mnie spod rzęs.
   Po kilku minutach jesteśmy już na miejscu. Jest to zwykły trawnik z małą ilością kwiatów i rzeką po boku. Jedyne drzewo jakie tu jest to przy rzece, jego stare gałęzie spadają ku dole, jakby były już zbyt stare i ciężkie.
- Skąd wytrzasnęłaś to miejsce ? - słyszę głos Erica.
- W dzieciństwie byłam szaloną buntowniczką - uśmiecham się na te wspomnienia. Pamiętam to jakby było wczoraj... - Kiedy po raz kolejny pokłóciłam się z babcią, zaczęłam biec aż dotarłam tu. Cała historia.
Szatnym położył plecak na ziemi i ukucnął przykucnął.
- Cendy - mała, szalona buntowniczka. Chciałbym to zobaczyć - mówi i się uśmiecha pod nosem.
Też się uśmiecham. Eric. Pomimo tego krótkiego czasu polubiłam go. Przy nim czuje się szczęśliwa. Mogę zapomnieć o dołującej rzeczywistości.
Podchodzę do niego i patrzę, jak wyjmuje broń : 2 miecze z pochwą, łuk z strzałami i kilkanaście noży. Nieźle.
- Umiesz używać tego wszystkiego ? Można u was używać broni ? - pytam ze zdziwieniem.
- Tak. U nas uczono używać broni od dzieciństwa. Dziwne, że tutaj jest to zakazane. - oznajmia.
Bierze do ręki 2 miecze a jeden podaje mi. Nie pewnie biorę miecz do ręki.
- Miecz powinienem nam się przydać do krzyżówek. - mówi Eric i wyciąga miecz z pochwy. - po prostu powtarzaj ruchy za mną.
Przyglądam się chłopakowi i próbuje naśladować to, co on robił przed chwilą. Jednak po jego minie widzę, że źle to robię.
- Poczekaj - kładzie swój miecz na ziemi i staje za mną. Jedną rękę kładzie na mojej a drugą na moim biodrze i wykonuje ruchy które przed chwilą mi pokazywał- Musisz robić to bardziej stanowczo... pewniej.                                    
    Czuję się niekomfortowi czując jego dotyk na moim ciele... Może w małym stopniu mi się to podoba? Nie, po prostu mnie uczy... To wszystko                                                
   - No... widzę że się już nauczyłaś. - wyrywa mnie z rozmyśleń głos chłopaka. O co mu chodzi ?          Dopiero teraz zauważam, że niema go przy mnie a ruchy mieczem robię sama. Uśmiecham się do szatyna.
   - Nie musisz dziękować - mówi z tym swoim uśmieszkiem.
    Potem nadszedł czas na łucznictwo. Za tarczę posługiwało nam duży pień drzewa znajdujący się przy rzecze, na której było narysowane duże koło i jego środek.
- A co jak nie tafie ? - pytam się Erica kiedy mam już strzelać.
- Będziesz leciała po strzałę. Proszę strzelaj, bo zaraz będzie widno. - Odpowiada
   Strzelam a strzała ląduje w brzeg pnia jednak poza kołem. No cóż, przynajmniej trafiło. Biorę drugą i próbuje wcelować. Tym razem ląduje w brzegu koła
   Dopiero po jakiś dwudziesty strzałach zawsze trafiam w koło - raz nawet udało mi się wcelować blisko środka.
   No i ostatnie - noże. Szczerze, myślę że to najłatwiejsza broń,przynajmniej mam taką nadzieje.
- Okej. Noże. Po prostu bierzesz za rączkę i używając nadgarstka rzucasz w cel - mówi Eric i rzuca nożem, który trafia w środek.
Popsuje się...
Chwytam za rękojeść noża i próbuje zrobić to co Eric. Trafiam w środek.
- Wow. W końcu coś, co umiesz. - mówi szatyn ze zmęczonym głosem.
- Bardzo śmieszne - odpowiadam z ironią, a Eric na szczęście się zamyka.
Próbuje jeszcze raz. Tym razem trochę gorzej lecz nadal blisko środka.
   Po kilkunastu minutach chłopak wreszcie się odzywa :
- Okej, już się popisałaś. Musimy stąd zmykać zanim znowu się rozjaśni.
- Ciekawe kto się tu popisywał. - odpowiadam i trącam łokciem szatyna.
Zbieramy się, i kiedy Eric miał już odlatywać powiedziałam :
- Dziękuje
Szatyn się obrócił i się uśmiechnął.
- Niema za co. - odpowiedział i odleciał.
Eric... lubię go. Może czasami jest chamki ale za to dużo mu zawdzięczam.
****************************************
No i mamy szósty rozdział. Tym razem spokojniejszy i bardziej... wesoły ? No i może trochę nudny :p Przepraszam, że się nie wyrobiłam na niedziele ale po prostu miałam mało czasu- pojechałam na zawody siatkówki ( tak, musiałam się pochwalić xd ) no i do tego fala sprawdzianów, kartkówek itp.
No więc komentujcie i do zobaczenia ;**

Werka.

czwartek, 3 marca 2016

07 - Oni wiedzą.

  Dziś piątek - ostatni dzień tygodnia i wreszcie weekend.
   Kiedy zegarek wskazuje 8.00 zaczynam się zbierać do szkoły. Biorę do ręki typowe ciuszki aniołków : zwykła, biała koszulka z krótkim rękawkiem i spódniczka do kolan. Moje czarne, falowane włosy tylko rozczesuje - jak zawsze. Lekki makijaż... i gotowe.
   Jestem Szatynką, a nie blondynką... to też jest sprawa tego, że jestem córką demona ? Czy włosy też mają znaczenie?  Jeżeli tak, to trochę porąbane.
   - Och, czyli koniec z wagarującym aniołkiem ? - pyta Eric oglądając mnie od stóp do głów.
- Tak, pora ogarnąć tyłek. - odpowiadam spoglądając na Erica.
Jak zwykle, te same czarne włosy opadające mu lekko na czoło, czarna koszulka i jeansy, i ten chytry uśmieszek.
- Jak myślisz, ktoś oprócz ciebie i Ilzy wie w szkole ? - pyta się gdy zakładam na nogi białe trampki.
- Wiesz, to zależy od tego, jak bardzo Ilza była dwulicowa. Bo jeżeli bardzo bardzo, to słabo.
- Nie lubisz być w centrum uwagi ?
- Myślałam, że już do tego doszedłeś - odpowiadam z uśmiechem - jak to było... " Mała szara myszka, nie wyróżniając się niczym z tłumu " ?
- Dokładnie - stwierdza a ja już wychodzę z domu.
- Dobra, na razie - żegnam się z szatynem i wychodzę z domu.
   Kiedy wchodzę do szkoły chcę zapaść się pod ziemie. Każdy się na mnie patrzy, jakbym nie wiadomo co zrobiła...
   Cendy, skoro jesteś upadłą, czemu nie możesz się zachowywać jak ona ? 
Uśmiecham się na tą myśl. Szybko się wyprostowuje, uśmiecham się i patrze w oczy wszystkim, którzy gapią się na mnie.
   Lecę w stronę sal od Historii Stworzeń. Uczymy się tam o różnych stworzeniach które możemy spotkać... nudy. 
   Gdy wszystkie siedem lekcji jakoś minęło, lecę w stronę szafek z moimi rzeczami.
   Dziś było dosyć dziwnie. Na początku wszyscy się na mnie gapili, no może oprócz Ilzy. Cały czas mnie olewała.
   Przyjaciółka na wieki... 
   Nauczyciele też wydawali się by dziwnie. Zawsze kątem oka na mnie patrzyli, jakbym miała zaraz wybuchnąć. Nawet pani Jenny zatrzymała mnie na kilka minut na przerwie, aby spytać czy u mnie wszytko dobrze itd. Ja się tylko zastanawiam czy zrobiła to z dobroci, czy ze zwykłego obowiązku ?
- Cendy -  wyrywa mnie z  rozmyśleń nie kto inny, tylko Ilza
Cóż za niespodzianka...
- Co? - pytam nawet na nią nie patrząc
- Och, proszę, naprawdę będziesz udawała obrażoną, diabełku ? Dobra, mniejsza z tym. Radzę Ci aby ten twój Eric, wrócił do domku, a nie się pałętał po nie jego terenach. Dlaczego? otóż powiedziałam to najpotężniejszym - w tym momencie mnie zatkało.
   Cendy, dasz radę ...
-  Słuchaj, Ilza. - zaczęłam. Blondynka o zielonych oczach spojrzała na mnie z... lekką złością ? zdziwieniem? - Jeżeli przez cały czas udawałaś moją przyjaciółkę, w jednym z moich najgorszych dni mojego życia powiedziałaś, że miałaś i nadal masz mnie w dupie nie zważając na to, że choć jestem tym całym demonem też mam uczucia, proszę, nie mów mi co mam robić a co nie. W sprawię Erica powiem tylko jedno : Ten " mój " Eric zachował się lepiej niż ty, więc uważam, że zachowałaś się jak tępa idiotka zgłaszając go najpotężniejszym - powiedziałam stanowczo Ilzie, która po moich ostatnich słowach szybko odleciała.
   Czyżby Ilza czuła się choć troszkę winna ?
   Jednak myśli o Ilzie szybko ulatniają się z mojej głowy.
Co mam tera z robić ? Powiedzieć Ericowi ? Sama nie wiem. Powiem mu, ale nie od razu... Tak to dobry pomysł.
   Wchodzę cicho do mojego domu i idę w stronę mojego pokoju starając nie myśleć o sprawie z w szkole.
- Skradasz się do własnego domu, kotku ? - zatrzymuje mnie głos Erica, który trzyma w ręku szklankę z sokiem.
Nie teraz, Cendy...
- Nie mów do mnie kotku. - syknęłam.
- Jasne, skarbie - powiedział i puścił do mnie oczko...
Ugh, czy on musi być taki wkurzający ?!
On jest demonem, Cendy. Ty też jesteś.
Odzywa się moja podświadomość.
Idę do mojego pokoju... będę musiała w nim co najmniej do wieczora, ponieważ nie chcę się widzieć z Ericiem ...
Jednak potem postanawiam wziąć blok rysunkowy, mój ulubiony ołówek w czarne wzory i polecieć na dach domu. 
   Kiedy wiatr stał się  o wiele silniejszy 
  i zimny, a słońce już chowało się za widnokręgiem zaczełam się zbierać. Wziełam do ręki blok, w którym dziś nabazgroliłam co najmniej pięć rysunków i inne rzeczy. Wleciałam do mojego pokoju a moim oczom ukazał się Eric. Przełknełam głośno ślinę. Musiał się tu znaleźć w najmniej odpowiednim momencie?!                                                    
  - Przestraszłem cię? - spytał brunet widząc moją mine.                                       - Nie tylko... nie wiedziałam, że tu będziesz - kłamałam.            !                      " Nie wiedziałam, że tu będziesz" Przecież on tu mieszka!  Stuknęła m się w głowe w myślach. Patrze w jego granatowe tęczówki i się uśmiacham, żeby nie myślał, że kłamie czy coś w tym stylu. Chłopak zmarszczył brwi, spojrzał na blok rysunkowy, który leżał na mojej szafce. Zanim zdążyłam jak kolwiek zareagować szatyn miał już go w swoich rękach.                                                                 Mowiłam już, że jest wkurzający?             - Ten jest zajebisty - mówi i pokazuje mi wilka, którego kiedyś narysowałam i nie powiem , jest niezły.                                           Kiedy jesteśmu już w miejscu, gdzie mamy ćwiczyć cały czas mam w głowie jedno : powiedzieć mu?                               - Cendy czy ty mnie w ogóle słuchasz? - wyrywa mnie z przemyśleń Eric.                    Teraz.                                                                  - Oni wiedzą-  szepce i dociera do mnie, że nie mógł tego usłyszeć-  Oni wiedzą- powtarzam, niemal krzycząc i spoglądam na Eric'a.                                       ****************************************         No i przed wami rozdział siódmy!  Od razy przepraszam że w tamtym tygodniu go nie było. To wszystko przez to, że laptop mojego brata się zepsół i teraz jestem ns nim mniej i muszę pisać z tel. Mam nadzieję, że się spodobało ;)))         Ps. Błedy sprawdzę, gdy będę na laptopie                                                           Pps. Teraz rozdziały będą się pojawiać w pon. , wt.

sobota, 20 lutego 2016

05 - List.

   Ogarnia mnie smutek. Nie mam siły, czuje się jakby moje ciało było bezwładne. Opadam na kolana a moje policzki momentalnie robią się mokre od łez. Kłamstwo... tysiąc kłamstw - to jedyne co przychodzi mi do głowy. Nagle słyszę jakiś głos. To Ilza . Stoi przy  ścianie i się patrzy na mnie...
- Widzę, że przeczytałaś list... - zaczyna. Zaraz ... skąd ona wie o liście ? - Och pewnie się zastanawiam skąd ja to wiem... spokojnie, wytłumaczę ci. Kiedy twoja pseudo babcia wiedziała, że niedługo jej koniec powiedziała mi, żebym dokończyła eksperyment. Miałam stać się twoją "psiapsiółą". Chodzić na zakupy, całymi dniami plotkować z tobą, mieszkać. Na początku było nawet do przeżycia ale potem... - podeszła do mnie i chwyciła mnie za brodę - Potem niańczenie Cię stawało się nudne.
- Odejdź stąd - to jedyne co mogłam powiedzieć.
- Słyszałaś ? Odejdź stąd - mówi czyjś głos. Głos Erica.
Eric bierze Ilze i wynosi ją z pokoju, a mnie ogarnia złość. Cholerna złość. Wstaje, biorę do rąk wazon który roztrzaskuje się na milion kawałeczków. Nie wytrzymuje, muszę na czymś się wyżyć. Podchodzę do ściany a wszystkie obrazy momentalnie lądują na podłodze. Następnie książki, poduszki i krzesła. Kiedy jestem przy szafce aby znowu coś rozwalić, naglę ląduje w czyiś ramionach. Czuje jego zapach jego ciała, jak mnie nim opatula. Czuje jego oddech na moim policzku.
- Spokojnie, Cendy. - mówi cichy głos... Eric
Złość minęła, teraz został smutek... Jedyne co potrafię robić to płakać w remie Erica. "Dobra, Cendy ogarnij się! " mówię, bo trochę to pomaga. Pomogło i teraz, przestaje płakać i odsuwam się od Erica
- Muszę posprzątać... - stwierdzam kiedy widzę mój pokój. Przez stłuczony wazon i obrazy szkło jest prawię wszędzie. Rozwalone książki i poduszki walają się po kątach. Dopiero teraz poczułam ból w rękach, które mi krwawią - ale najpierw zrobię coś z moimi rękoma - dokańczam i idę w stronę łazienki.
   Siedzę na dachu domu, a w owiniętym bandażem ręku trzymam list. Posprzątałam pokój. Teraz chcę tylko patrzeć w gwiazdy poukładać sobie w głowię.
 Ilza. Cały czas udawała, że jest moją przyjaciółką ponieważ " pilnowała eksperymentu ".
Ilza... pewnie teraz znajduje się u najpotężniejszych. Już wiem... Wiem, dlaczego Dan był dziwny, wiem, dlaczego Nera przestraszyła się, kiedy chciałam odnaleźć demona...
- Cendy... - wyrywa mnie z zamyśleń głos Erica.
- Mogę pobyć sama Eric ? - pytam spokojnie. Chcę o wszystkim pomyśleć.
- Nie. Nie wiem co się z tobą dzieje. Coś się z tobą stało czy coś ? O co chodzi z Ilzą ? Dlaczego ją wygoniłaś...- i zanim zdąży powiedzieć daje mu do ręki list.
-  Co to ? - pyta się mnie brunet.
- List. Nie gadaj tylko czytaj. - odpowiadam trochę ostro.
 Po jakiejś minucie Eric mówi :
- To chore...  Jak można zrobić z dziewczyny jakiś pierdolony eksperyment?! - Krzyczy.
Eksperyment - o to kim byłam.
Nie wytrzymuje. Łzy momentalnie napływają mi do oczy i spływają po policzkach.
- Przepraszam... nie powinienem tego mówić na głos
- To prawda. Jestem eksperymentem - mówię z trudem
Odwracam głowę i szlocham w jego ramię. Babcia i przyjaciółka... to było jedno wielkie kłamstwo...
- Eric... - mówię powoli się uspokajając
- Tak ?
- Czy ja... będę miała kiedyś coś prawdziwego ? - pytam się Szatyna. Milczy. - Przepraszam... to głupie pytanie - kończę. Nie chcę się użalać na sobą... Po prostu potwierdziłabym, że jestem słaba.
- Nic się nie stało... Cendy, co teraz będzie ? Co chcesz zrobić ? - Pyta się chłopak.
Dobre pytanie... Nie chcę już tu być. Nie chcę udawać, że nic się nie stało. Nie chcę posyłać sztucznych uśmieszków w stronę dziewczyn z klasy, które i tak mają mnie gdzieś.
Chcą stąd uciec... ale gdzie ?
Wiem gdzie.
- Chcę stąd uciec. Z tobą.... do krainy demonów. - Odpowiadam. Chłopak zerknął na mnie , czy ze mną wszystko dobrze.
- Nie możesz.... nie wiesz jakie to niebezpieczne.
- Co niby jest tam niebezpiecznego ? Tobie się jakoś udało. - stwierdzam. Niech on nie myśl, że jestem od niego słabsza!
- Las mroku. Jest on otoczony magią, która nas osłabia. Jesteśmy jak ludzie. Nie mamy skrzydeł, musimy cały czas chodzić... w dodatku musimy jeść i spać. Są tam różne zwierzęta , przeszkody. To nie będzie łatwe.
Las mroku... Tak znam go. Uczono nas, że nie wolno tam pod żadnym pozorem wejść.
- Dam sobie radę. Eric... proszę - mówię i zerkam na niego. Jego czarne oczy wyglądają w mroku jeszcze ciemniej. Jego czarne włosy opadają lekko na czoło. Zastanawia się.
- Dobrze.. ale najpierw będzie cię czekał trening- mówi i się uśmiecha.
- Trening ? Jaki trening ? - pytam się szatyna.
- Zobaczysz. - mówi i odlatuje.
O co mu chodzi ?
****************************************
Cześć !
Witam was w już piątym rozdziale. Na końcu jest trochę nudny, ale mam nadzieje że nie zasneliście.
Wiem, że jest smutny. Szósty będzie bardziej weselszy. Przepraszam,że taki krótki :/
Do zobaczenia w szóstce ;*
Werka
PS. To samo opowiadanie znajduję się na wattpadzie. Więc, jeśli będzie komuś wygodniej zapraszam : https://www.wattpad.com/story/62989286-anio%C5%82y-i-demony

sobota, 13 lutego 2016

04- Kocham cię - Babcia

- Znasz Erica od jednego dnia i myślisz, że możesz mu ufać? - zapytała mnie Ilza, kiedy jesteśmy już w połowie drogi  do najpotężniejszych.
- Tak. Długo z nim rozmawiałam i myślę, że mogę mu ufać... - wcale nie rozmawiałam z nim długo... po prostu myślę, że przed tym jak powiedział mi o swoich rodzicach musiał najpierw mi zaufać... Dlatego też pomijam wątek o jego rodzicach. Jeśli ktoś ma o nich mówić, to niech to zrobi Eric.
- Och, Cendy proszę! Porozmawiałaś z gościem i wpuszczasz go do domu, pozwalasz mu na wszystko i w dodatku pomagasz mu odnaleźć jego siostrę! - wykrzykuje blondynka.
Zaczynam żałować, że chciałam aby mi pomogła...
- A ty mi w tym pomagasz... Ilza proszę, nie rozmawiajmy o tym. Już jesteśmy, idziesz ?- mówię gdy jesteśmy przed pałacem. Jest on biały z czerwonymi detalami, wzorami. Wokół niego piękny ogród pełnym drzew cytrusowych.
- Nie... ja poczekam ok ? - mówi rozglądając się po ogrodzie.
- Czyli, że przyszłaś ze mną tylko po to. aby pogapić się na drzewka ? - wzdycham i wchodzę do pałacu. Od razu gdy przekraczam próg widzę wysokiego mężczyznę o blond włosach i zielonych oczach. Ubrany jest w białą bluzkę która jest przykryta czarną marynarką. Ma na sobie ciemne jeansy a na nogach eleganckie buty. Jego skrzydła są wielkie i z migocącymi i się drobinkami złota w niektórych miejscach.
- Witaj Cendy! Co cię tu sprowadza? - Mówi Dan, jeden z najpotężniejszych. Najpotężniejsi są zwykle uporządkowani, mili i, co najważniejsze sprawiedliwi.
- Witaj, Dan. Przyszłam tu aby znaleźć pewną osobę. Nie przeszkadzam? - pytam się Blondyna, który głośno przełyka ślinę... - Coś się stało ?
- Nie, nic... Jeśli chcesz kogoś znaleźć zapraszam do Nery. Chodź, zaprowadzę cię, - proponuje Dan i i idzie w prawą stronę. Po kilku sekundach doganiam go.
- Mogę wiedzieć, kogo szukasz ? - zapytał mnie Dan.
- Elena Closs - odpowiadam Danowi gdy przechodzimy przez wielkie schody. W całym pałacu dominuje biel - jest to oznaka czystości i  dobra. Schody są  wykonane z marmuru a poręcz z białego drewna. Kiedy jesteśmy już na szczycie schodów blondyn mówi:
- 2 drzwi od prawej - i odchodzi.
Moim oczom ukazują się pięć drzwi - każde oczywiście białe. podchodzę do drugich i pukam.
Kiedy słyszę ciche "proszę " wchodzę do  sporego pokoju. Jest on inny niż reszta domu, w kolorach niebiesko-czerwonych. Na środku pokoju znajduję się wielkie łóżko na którym jest masa książek i poduszek. W ogóle w pokoju jest wiele półek z książkami grubymi, chydymi, wielkimi i kieszonkowymi. Niedaleko łóżka, przy ścianie jest duże biurko z jeszcze innymi książkami i dużą tablicą.
- Witaj. Co cię tutaj sprowadza Cendy ? - pyta się Nera. Ech... czy oni zawsze tak zaczynają ? " Witaj. Co cię tu sprowadza?" To jakaś formułka ?
- Witaj Nera. Przyszłam tutaj poszukać pewnej osoby...
- Jakiej ? - przerywa mi Blondynka o granatowych oczach w których widać... przerażenie? zdziwienie ? sama nie wiem. Niby dlaczego byłaby zdziwiona?
- Elena Closs... Chyba tak się nazywała - odpowiadam. Wiem dokładnie jak się nazywa.
- Elena Closs ? Dlaczego o nią pytasz ? - pyta podchodząc do wielkiej tablicy która momentalnie się włącza.
- Chcę pomóc pewnej dziewczynie... Podobno wie ona o jej rodzinie - Kłamię. Nera wystukuje coś na tablicy.
 - Podejdź - mówi.
Robię to, co mi powiedziała. Na tablicy znajdują się wyniki wyszukiwania. Jest tam tylko jedna dziewczyna. Tak. to ona. Rozpoznaje te oczy. Są nawet podobni.
- To demon. - mówi z przerażeniem. - Dlaczego o nią pytasz? Czy to na pewno chodzi o twoją koleżankę ? - mówi i spogląda na mnie.
- Tak. - mówię przekonująco. - Może pomyliłam nazwiska albo imię... Ale... skąd wziął się tu demon ? - pytam.
- Kiedyś przyszła do naszej krainy. Została ukarana - odpowiada blondynka.
- Jak to ukarana? - móię łamiącym się głosem. Niedobrze
-  Śmiercią - odpowiada stanowczo - Pamiętaj Cendy - mówi i odwraca się do mnie.- Nidy nie ufaj demonom. To kłamcy. Będą udawać dobrych a następnie wykorzystują Cię. - mówi patrząc mi w oczy. Czy ona coś podejrzewa ?
- Nawet nie widziałam na oczy żadnego demona. - mówię aby pozbyć się podejrzeń.
- To dobrze - odpowiada z... ulgą ? - Słuchaj, Ceny. Ten list jest napisany do ciebie - mówi i podaje mi kopertę - Wiesz, że przyjaźniłam się z twoją babcią .. weź - dokańcza a ja chowam kopertę do torby. Później ją przeczytam
- Dobrze. Dziękuje, ja już idę do widzenia - mówi lekko się kłaniając i idę w kierunki drzwi
- Pamiętaj o tym, co ci powiedziałam - mówi zanim jeszcze zamknę drzwi.
   Gdy wchodzę do domu od razu moim oczom okazuje się Brunet. Jego szare oczy promienieją radością. Ma nadzieje, że jego siostra żyje, odnajdzie ją. A Ja... odbiorę mu to.... Chyba, że skłamię. Nie... nie zrobię tego. Lepiej wiedzieć przykrą prawdę , niż wierzyć w słodkie kłamstwa
- To w końcu powiesz mi, co z Eleną czy będziemy się na siebie gapić?! - nagle wyrywa mnie z myśli głos Erica
- Eric... - zaczynam. W jego oczach widzę lekkie zdenerwowanie - Przepraszam, ale twoja siostra...
- Nie dokańczaj. - mówi i odwraca się.
Coś we mnie pęka. Muszę go pocieszyć.
- Na prawdę przepraszam ja...
- To nie twoja wina. Wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem! Nie wiem poco tu wogóle marnowałem czas...- wali pięścią ścianę, a ja aż podskakuje.
Podchodzę do niego i spoglądam mu w oczy.
- Nie denerwuj się, proszę... - mówię.
Po sekundzie wtulam się w jego tors... Chłopak lekko mnie obejmuje.
- Nic się nie stało... - szepcze cicho. Wiem, że kłamie...
   Po jakiejś godzinie, gdy Eric już się trochę uspokoił poszłam do pokoju zastanawiając się co zrobić... Lis! Zapomniałam na śmierć!
Podchodzę do mojej torebki i wyciągam kopertę. Szybko otwieram a moim oczom ukazuje się kartka napisana własnoręcznie:
Kochana Cendy!
Jeśli to czytasz, to znaczy, że przyszedł czas na którym tak długo czekałaś. 
Pamiętasz jak ciągle mnie wypytywałaś o swoich rodzicach ? Ja zawsze odpowiadałam " dowiesz się w swoim czasie." Ten czas nadszedł.
Było to w roku 1999, pamiętam to jakby wydarzyło się wczoraj... 
Konflikty z demonami znikły, zawarliśmy kontrakt z nimi pokój. Mimo to zawsze nie lubiliśmy demonów, chcieliśmy to zmienić.
Chcieliśmy przeprowadzić test. Polegał on na tym, aby jedno demoniczne dziecko zostało wychowane u nas. Zmienilibyśmy my skrzydła, wychowali na anioła, nie demona.
Sposród nie wielu dzieci wybraliśmy jedną dziewczynkę. Miała na imię : Cendy Molfase. Była ona córką Dona i Elfezy Molfase. 
Kiedy odebraliśmy cię od rodziny Nera powierzyła mi Ciebie i powiedziała " Proszę. Miej ją pod swoją opieką. To bardzo ważne... musimy sprawdzić czy eksperyment zadziała " 
Proszę Cię, nie bądź zła. Nie czuj się okłamana, To wszystko była dla twojego dobra... Nie szukaj ich. Pamiętaj, że demon są przebiegłe, okrutne i kłamliwe! Nie przechodź do krainy Demonów! Jesteś tam niebezpieczna! 
Co do eksperymentu : Czy zadziałał ? Sama się dowiedz
Kocham cię
- Babcia

****************************************
No i mamy już 4 rozdział. Wiele się w nim dzieje... Cendy Molfase ( to brzmi tak uroczyście ^^ ) Dowiedziała się o sobie, o swoich rodzicach i kam naprawdę jest. Jak na to zareaguje ? Posłucha się babci i Nery ? Dowiesz się o tym w następnym rozdziale który pojawi się prawdopodobnie w tą sobotę ( kończę ferie, to dlatego tak długo musicie czekać ) 
A na razie prosze was o kementarze i oznaki życia ! 
Werka
 

czwartek, 11 lutego 2016

03 - Dziękuje

   Gdy weszłam do domu nadal nikogo nie było. Pewnie Ilza dziś nie przyjdzie, to dobrze. Ilza... kiedyś byliśmy bliżej siebie, mogliśmy całymi dniami gadać o różnych rzeczach. Dziś... jedyne co nas łączy to mieszkanie i szkoła. No i czasami pogadamy gdy idziemy do szkoły. To tyle.
" Taka mała szara myszka nie wyróżniająca się niczym z tłumu."  Eric chyba ma rację ... Kiedyś byłam inna, pełna energii i optymizmu...
   Wchodzę do kuchni która o dziwo lśni i  opieram się o  blat. Trzeba będzie powiedzieć Ilzie... inaczej sama się domyśli i będzie koniec. Tak, jutro jej powiem.
   Rano, gdy widzę bruneta stojącego obok okna podchodzę i mówię to, co wczoraj ustaliłam.
- Myślę, że powinniśmy powiedzieć o tobie Ilzie
- Też nad tym myślałem ... myślisz, że nie powie ?
- Tak, chyba nie powie. Poza tym pomoże mi dzisiaj szukać twojej siostry.
- To już dziś ? a co z szkołą ? - zdziwił się brunet.
- Nie chce mi się iść do szkoły. Jej pewnie też
- Wow aniołek zrywa się z lekcji ... To nawet u mnie jest taki gościu, co nigdy się nie zrywał - mówi Eric za co dostaje łokciem w bok.
- I to na pewno nie byłeś ty... - mówię i się uśmiecham
- Racja. Ja zrywałem się z lekcji prawie codziennie...
- I gdzie chodziłeś ? - pytam się chłopaka
- Nie chcesz wiedzieć... - mówi z łobuzerskim uśmiechem i wychodzi z kuchni a ja go obserwuje.
Niegrzeczny... wiedziałam.
   Stoję przy drzewie obok szkoły, stąd nikt nie powinien minie zauważyć. Czekam na Ilze, musimy dzisiaj iść do najpotężniejszych to oni mają spis wszystkich istot które tutaj przebywają. No, może oprócz Erica, on się ukrywa. Widzę! leci w stronę wejścia do uczelni kilka metrów ode mnie. Szybko podlatuje do niej i ciągnę z powrotem pod drzewo.
- Cendy?! Co ty do jasnej cholery robisz?! - pyta się nerwowo blondynka.
- Słuchaj, musimy komuś pomóc ....
- " Komuś " ? Kogo masz na myśli ?!
- Och po prostu chodź ze mną.
- A lekcje ? Czy ty chcesz powiedzieć, że ....
- Tak, zrywamy się z lekcji. Chodź już! - mówię do niej i ciągnę za rękę w stronę domu.
   - Okej, jesteśmy już w domu. Czy możesz mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi ? - krzyczy na mnie Ilza gdy stajemy w progu domu. Przez całą drogę gadała o tym o co chodzi, czemu to robię... Echh mam jej już szczerze dosyć!
- Eric! Rusz swój tłusty tyłek i przyjdź tu ! - krzyczę a zza ściany wyłania się brunet.
- "Tłusty" ? Chyba miałaś na myśli " seksowny " - mówi z uśmieszkiem Eric
- Cendy ? Kto to jest? I czemu on ma czarne skrzydła?! - Zaczyna panikować Ilza
- To demon. - odpowiadam
- Witam. Jetem Eric - mówi i podaje dłoń Ilzie
- Demon?! Cendy, czy ty do cholery oszalałaś?! - wykrzykuje blondynka
- Właśnie zaraz oszaleje, jak cały czas będzie tak panikować ! - mówię a Eric się zaśmiał - Zaraz ci wszystko wytłumaczę. To jest Eric, jest demonem jak już ci powiedziałam. Uciekł od rodziny i szuka swojej siostry, która też kiedyś tu uciekła. Chcę, abyś pomogła mi jej poszukać...
Dziewczyna spogląda na mnie, a potem na niego. Pewnie się zastanawia.
- Wiesz, że nie powinniśmy,prawda ?
- Wiem. Ale Eric przyszedł tu tylko po to, aby odnaleźć siostrę... - mówię i spoglądam na Erica a nasze spojrzenia się spotykają. Opiera się o ścianę z założonymi rękami a jego czarne włosy lekko opadają na czoło.
- No dobrze... - mówi po namyślę Ilza.
- Dziękuje - odpowiada brunet.
*****************************************************
No i mamy 3 rozdział. Przepraszam, że musieliście czekać aż tak długo! Postaram się, aby 4 rozdział pojawił się w tą Niedziele.
Piszcie swoje opinie w komentarzach ;*
Werka

środa, 3 lutego 2016

02 - Czyli, że mogę zostać ?

Chłopak spojrzał na mnie. Był on ode mnie o głowę wyższy, ubrany na czarno.  Miał czarne włosy z grzywką lekko na bok i niebieskie, jaskrawe oczy. Jego skrzydła były dziwne... U górze zwyczajne lecz na końcu... tak jakby poszarpane,, porwane i co najważniejsze : czarne.
- Eric. Demon we własnej osobie - mówi i uśmiecha się do mnie a ja czuje przerażenie. Demon. Mogłam się domyśleć...
- Więc...  dlaczego przyszedłeś do mojego domu ? - pytam się. No bo niema to jak jakiś Demon, o którym kompletnie nic nie wiesz wchodzi sobie do twojego mieszkania. Super!
- Przecież nie mogę normalnie wyjść i latać sobie po tych polankach wokół aniołków. Muszę się ukrywać - mówi a ja wlewam sak z Managony do szklanki. - Mógłbym tu na chwilę zostać ?
- Wiesz, że nie mogę. Gdyby ktoś się dowiedział ...
- Nie dowie się
- Skąd masz tą pewność! Poza tym chyba nie myślałeś, że mieszkam tu sam.
- Tak wiem. Rodzina też się nie dowie... będę tu tylko spał na prawdę. Proszę.- rodzina? nie mam jej... Jest tylko Ilza.
- Nie mieszka ze mną rodzina, tylko przyjaciółka. Będzie łatwiej ciebie ukrywać - mówię wpatrując się w bruneta.
- Czyli, że mogę zostać?
- Tak. Nie na długo. - odpowiadam stanowczo. Nie na długo. Czyli na ile ? Kilka dni ? Nie wiem.
- Dzięki - mówi uśmiechając się do mnie. Jest szczęśliwy.
 Czy to dobrze, że tak po prostu pozwoliłam mu zostać? Nie powinnam mu na to pozwolić. Jednak kilka cząstek mnie mówi mi: " Niech zostanie!"  Czemu ? może to z ciekawości. Zawsze byłam zainteresowana demonami i innymi magicznymi stworzeniami.
  Kiedy siedzę sobie w moim pokoju próbując coś narysować słyszę dziwne dźwięki. Co się dzieje ?
Szybko wychodzę z mojego pokoju i idę w stronę wydobywających się odgłosów, które pochodzą z kuchni.
- Co ty robisz?! - krzyczę gdy widzę Erica grzebiącego w szufladach i półkach. Co on do cholery robi?
- Na prawdę nie masz żadnego alkoholu ? - mówi i siada zmęczony na podłogę w kuchni.
Och czy on na prawdę chciał tylko alkohol?! Anioły a szczególnie w moim wieku nie mogą mieć alkoholu. Można je wypić tylko przy ważnych okazjach takich jak np. narodziny i to na prawdę niewielką ilość.
- Czy ty na prawdę spodziewałeś się alkoholu u anioła? W dodatku u 17 - letniego ?- spoglądam na kuchnie. Całe jedzenie, talerze porozrzucane. Widzę jeden zbity kubek koło nogi Erica. Mój ulubiony! kuchenka na szczęście cała a na blacie porozlewana woda -  Do tego zmasakrowałeś mi całą kuchnie ! Masz wszystko sprzątnąć ... - mówię i wychodzę z domu. Za plecami słyszę jedyne " Jesteś słodka, jak się złościsz!" co mnie jeszcze bardziej wkurzyło. Jest tutaj od jakiejś godziny a już zaczynam żałować, że został...
 
   Po tym całym zamieszaniu w kuchni przyszłam w miejsce, które dawno nie odwiedzałam. Po mojej prawej stronie znajduje się niewielka rzeczka do której czasami wrzucam małe kamyczki. Obok rzeki, trochę dalej znajduję się polanka, na której znajdują się jaskrawo - żółte kwiatki , które teraz w zachodzącym słońcu wyglądają na lekko pomarańczowe. Siedzę na jednaj gałęzi drzewa i słucham szumu rzeki. Dziś się na prawdę dużo działo. Najpierw Ilza wypytywała mnie dlaczego nie byłam na imprezie, potem męczące lekcje w akademiku, pozwolenie Ericowi zostać w moim domu a na koniec zamieszanie w kuchni. Przynajmniej teraz mogę się zrelaksować... Cały czas myślę o tym, czy dobrze postąpiłam, że w ogóle zgodziłam się żeby został. Pewnie nie...
- Całkiem fajne miejsce - mówi czyjś głos a ja się wzdrygam. Obracam się i widzę Erica spoglądającego na mnie.
- Długo tutaj jesteś ?  - pytam się chłopaka który siedzi na gałęzi niedaleko mnie.
- Na tyle długo, żeby widzieć, że myślisz o tym czy dobrze że pozwoliłaś mi zostać. - stwierdza Eric i uśmiecha się do mnie.
Czuje zawstydzenie... skąd on to wiedział ?
- Spokojnie, w sumie to sam się zdziwiłem, że mi pozwoliłaś. Jesteś mało rozmowna, prawda? Taka mała szara myszka nie wyróżniająca się niczym z tłumu. Tak w ogóle to znamy się od ponad godziny i nie znam twojego imienia.
- Cendy... i tylko nie mała ! - krzyczę i lekko pyrgam go łokciem
- No już dobrze, dobrze - mówi i się uśmiecha.
Przez kilka chwil panuje niezręczna cisza...
- Tak właściwie, to co tutaj robisz ? - pytam się Erica
- Szukam mojej siostry... podobno kiedyś tu przyleciała i myślałem, że tu będzie. Elena Closs, znasz? - mówi Eric. Na prawdę , przyleciał tu tylko dlatego żeby poszukać swojej siostry ?
- Nie nie znam... - mówię i kręcę głową
- A ty... nie masz rodziny ? - pyta się a ja zastanawiam się... powiedzieć mu? Chyba tak. W końcu powiedział mi o swojej siostrze.
- Trzy lata temu zmarła mi babcia. Ostatnia osoba z rodziny. Rodziców nigdy nie znałam... Chciałam coś wiedzieć o moich rodzicach, ale babcia nie chciała mi nigdy powiedzieć mówiła że " dowiem się jak urośniesz". jakby to była jakaś tajemnica - tajemnica . Czy babcia coś przede mną ukrywała ? Szczerze wątpię. Może po prostu chciała, żebym najpierw dorosła a potem dowiedziała się o moich rodzicach. Szkoda, że nie wzięła pod uwagę tego, że najpierw ja albo ona może odejść z tego świata.
- Przykro mi, Cendy. - odpowiada. Na prawdę jest mu przykro ? przecież to demon. Może po protsu kłamie ...
- A co z twoimi rodzicami ? Nie sądzisz, że się o ciebie martwią ? - pytam chłopaka.
-  Nie. Moi rodzice... nie obchodzę ich. Codziennie się kłócą, biją, zbyt dużo piją... nie raz mi mówili, że mnie nie chcą... To odszedłem. Dlatego szukam mojej siostry... może ona byłaby lepsza i... nie wiem czego mam się po niej spodziewać. Może jej w ogóle tu niema...  - mówi chłopak i patrzymy sobie w oczy. Widzę w nich... smutek? żal ? Nie dziwię się. Chyba wole być cały czas wychowywana przez moją babcie i nie znać rodziców, niż być wychowana przez rodziców takich jak Erica.
- Może twoja siostra się odnajdzie. W każdym razie pomogę ci - mówię i zerkam na niego.
- Na prawdę ? Dzięki... - mówi i się uśmiecha .
Z tego całego zamyślenia i rozmowy z Ericem nie zauważyłam kiedy zrobiła się noc.
- Dobrze, idę już po jest późno . Idziesz ? - pytam się chłopaka.
- Nie... zostanę jeszcze chwilę. - mówi, a ja lecę w stronę domu
****************************************
Przed wami 2 rozdział! Nie powiem, trochę przed nim siedziałam... Poznajecie nowego bohatera. Eric. Co o nim sądzicie? Piszcie!
Bardzo proszę o komentarze i aktywność, więc jeżeli to czytasz... pokaż się! :)
Do zobaczenia!

Werka

poniedziałek, 1 lutego 2016

01- Kim ty jesteś?

    Nazywam się Cendy i mam 17 lat. Candy... dziwne imię, prawda ? Może to dlatego, że jestem trochę dziwna. Pewnie zadajecie sobie pytanie "Dlaczego?" może dlatego że jestem trochę zwariowana, często bezmyślna no i... jestem Aniołem. To też jest dziwne. Spokojnie, nie tylko ja nim jestem. Jest nas wiele. Są anioły stróże, anioły, które się jeszcze (w tym ja) uczą i to chyba wszystko... a no tak, są jeszcze anioły upadłe. Czym się różnią Anioły upadłe od zwykłych? Anioły, takie jak ja uczą się, a potem są Aniołami stróżami, Upadli... nie wiem o nich za wiele. Wiem tylko tyle że kuszą ludzi do złego. No i te różne bajeczki o wodzach i tak dalej, w które zupełnie nie wierze... Opowiedziałam w większości o tym całym zwariowanym świecie zupełnie zapominając o mnie. Mimu moich 17 lat jestem niska, moje czarne włosy sięgają mi do pasa i nie zamierzam ich ścinać. Właśnie... włosy, większość aniołów ma blond, a ja mam przeciwnie- czarne , dziwne. Który raz mówię to słowo ? Nagle przypominam sobie słowa babci " Nie ma stworzeń dziwnych, są tylko wyjątkowi" Właśnie... to moja babcia mnie wychowała. Nie znam moich rodziców, mało o nich wiem. Kiedy byłam mała chciałam o nich wiedzieć, a babcia na to " powiem ci kiedy dorośniesz " Nie doczekałam się - umarła 3 lata temu. Przez pierwszy rok było ciężko, lecz teraz jest lepiej. Tylko czasami wracam wspomnieniami i myślę o tym, że zostałam sama- lecz szybko staram się o tym zapomnieć i przypominam sobie o mich przyjaciołach ...
   - Cendy, co tak wolno ! Zaraz się spóźnimy - a to jedna z nich. Ilza, mieszkam z nią w pokoju. Lubię ją, jest moją przyjaciółką,  pomagamy sobie nawzajem w trudnych sytuacjach, i nie tylko.
- Już idę. - chowam kilka książek do torby, piję do końca sok i idę z Ilzą
- Czemu cię nie było ? - pyta
- Gdzie ?- mówię z uśmiechem
- No jak to gdzie! u Karl'a. Miałaś przyjść później
- Aaa... no tak. Po prostu źle się poczułam... głowa mnie bolała- Tak, anioły mają podobne choroby do tych ludzkich.. ale nie wszystkie.
- No dobra, powiedzmy, że ci uwierzyłam - mówi z uśmieszkiem Ilza
Resztę czasu nie odzywamy się, nie mamy o czym.
  Kraina Aniołów ( bo tak się nazywa ) to w większości pagórki, polany i rzeki. Mieszkamy w takich samych dużych, piętrowych domach. Tylko najpotężniejsi aniołowie mieszkają w dużym pałacu.
Nasza szkoła przypomina wyglądem wielki zamek z ogrodem, ławkami, stołami . Wokół zamku jest kolejna rzeka z pięknymi, niebiesko-żółtymi kwiatami wodnymi.
   Po kilku minutach wchodzimy wielkimi drzwiami do zamku.
- Co pierwsze? - Standardowo pytam się Ilzy
- Muzyka - odpowiada
   Na muzyce uczymy się głównie grać na harfie, a wszystko dlatego, że to najbardziej do nas pasuje. ja osobiście nienawidzę harfy - nigdy nie umiałam na niej grać i umieć nie będę. Za to z Ilzą jest wręcz przeciwnie, zawsze to ona jest chwalona. Kiedyś chciała mi nawet pomóc, ale po godzinie nauki z nią stwierdziłam, że to nie ma sensu. Jest to udręka dla nas oboje.
   Po zakończonych lekcjach wychodzę z uczelni. Ilza gdzieś poszła i przepuszczam, że będzie późno. W końcu to Ilza - słodka, czasami zwariowana ale za to zawsze wesoła i kochana przez wszystkich. Czasami jej tego zazdroszczę ale mówi się trudno.
  Gdy weszłam do domu od razu czuję, że muszę wypić sok z Managory. Jest na on potrzebny do życia, daje nam energię a bez niego jesteśmy słabi i wysusza nam się ciało i skrzydła. Za to dzięki niej nie musimy spać tak jak ludzie.
  Gdy wchodzę do kuchni po sok widzę dziwną postać. To mężczyzna, ale nie anioł... albo jakiś inny anioł. Ma dziwne skrzydła i... coś jest nie tak z jego wyglądem
- Kim ty jesteś ? - pytam się nieśmiało.
****************************************
No i mamy pierwszy rozdział. Dużo opisów, mało dialogów... To chyba dlatego, że musiałam wszystko opisać. W końcu to inny świat !
Przy okazji odkryłam że w moim łóżku zawsze dostaje weny ^^
Kocham moje łóżko <3

Wera